Archiwum Polityki

Zginąłem z rąk władzy

Przegląd” z 26 lipca 2009 r. odważył się oświadczyć na okładce numeru (sic!), że „PRL to też była Polska”. Temat rozwinięty jest dalej, gdzie tygodnik stawia kilku luminarzom podchwytliwe pytanie: „Co z okresu PRL docenią przyszłe pokolenia?”. Rozumiem doskonale przykrą nieprzyzwoitość takiego pytania, które każe respondentowi lawirować między rzeczywistością wspomnień i wymaganą przez władzę poprawnością historyczno-polityczną. Przyciśnięty do muru Marcin Król z wyraźną niechęcią przyznaje, że: „Patrząc z mojej perspektywy docenią zapewne poziom intelektualny niektórych wydziałów uniwersyteckich, np. filozofii w latach 60., kiedy ja studiowałem, także historii, socjologii i innych kierunków humanistycznych, które stały na dobrym poziomie”.

Nader skromne jest określenie „dobry poziom” dla np. nauk historycznych, które z Ajnenkielem, Garlickim, Gieysztorem, Geremkiem, Kersten, Kosmanem, Kulą, Labudą, Małowistem, Samsonowiczem, Tazbirem, Topolskim, Zientarą... przeżywały w latach 60.–70. swoje apogeum. Nie wspomina też Marcin Król, to w końcu nie jego broszka, o astrofizyce, matematyce, chemii organicznej, naukach leśniczych, ornitologii. Przyznaje dalej: „Docenić można jednak drukowanie klasyki światowej, którą kupowało się za względnie nieduże pieniądze. Poza wyjątkami, które wstrzymała cenzura, niemal cała klasyka wyszła w tym okresie nakładem PIW, Czytelnika czy PWN. Wspomnę tylko »Bibliotekę filozofów«. Z innych dziedzin docenić trzeba teatr, film w mniejszym stopniu...”.

Nie będę się czepiał faktu, że kupowało się w owych czasach klasyków nie za „względnie nieduże pieniądze”, ale za grosze, tak że każdy mógł skompletować biblioteczkę, od Sokratesa do Husserla i Heideggera.

Polityka 31.2009 (2716) z dnia 01.08.2009; Stomma; s. 89
Reklama