Opozycja, a ostatnio nawet koalicjant zarzuca Donaldowi Tuskowi, że rządzi pod dyktando sondaży, na które wydaje krocie. Od 1992 r. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów regularnie zamawia i archiwizuje sondaże na temat oceny pracy rządu, partyjnych preferencji i nastrojów społecznych związanych z gospodarką i rynkiem pracy. Badania prowadzi sześć największych sondażowni. W zeszłym roku kosztowały one 120 tys. zł, tyle samo co w 2007 r., kiedy to jeszcze rządził PiS. Rząd Donalda Tuska do tej pory zamówił dwa dodatkowe badania. Pierwszy raz zapytał społeczeństwo o ocenę przystąpienia Polski do strefy Schengen. Drugi raz o to, co obywatele myślą o obniżeniu wieku szkolnego z siódmego do szóstego roku życia. Mimo negatywnego odbioru społecznego rząd nie zrezygnował z posłania sześciolatków do szkół, ale przesunął termin realizacji reformy na wrzesień 2012. Może teraz przydałby się trzeci sondaż. Na przykład: czy sądzi Pan/Pani, że rząd działa według sondaży?