Archiwum Polityki

Zoofilia narodowa

Coraz bardziej niepokoi osoba nowego dyrektora Muzeum Narodowego Piotra Piotrowskiego. Piotr Jaroszyński, profesor z KUL, bystry obserwator zjawisk zachodzących w muzealnictwie, w wywiadzie dla „Naszego Dziennika” nie kryje, że dostrzega w tej nominacji fragment szerszego spisku, w którym chodzi o to, „żeby Muzeum Narodowe nie było narodowe”. W spisek zamieszane są m.in. kręgi decydenckie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które, jak wynika z posiadanych przez profesora informacji, „nie jest już narodowe”.

Jaroszyński zauważa, że do planów wynarodowienia Muzeum Narodowego przyznaje się sam Piotrowski mówiąc, że muzeum ma być „zauważalne w świecie” i tworzyć „kontrowersyjne, wzbudzające refleksję wystawy”, które w dodatku „będą pokazywały ważne dla społeczeństwa i świata, w którym żyjemy, problemy”. Perspektywa takich wystaw słusznie Jaroszyńskiego niepokoi, bo przecież celem placówki tak ważnej dla narodowej kultury jak Muzeum Narodowe nie ma być wzbudzanie refleksji i pokazywanie ważnych dla społeczeństwa problemów, lecz „pielęgnowanie strasznie ograbionego, zniszczonego przez zabory, wojny i komunizm, dziedzictwa malarstwa polskiego” oraz „wzbogacanie i umacnianie polskiej tożsamości przez wieki wyrażanej w malarstwie”.

Nie jest tajemnicą, że wzbudzanie refleksji bardziej niż z pielęgnowaniem (a zwłaszcza z umacnianiem) kojarzy się z osłabianiem i podważaniem, dlatego – tu Jaroszyński ma rację – z tą refleksją nie ma co przesadzać, bo można wypłoszyć widza. Widz powinien do muzeum przychodzić z przyjemnością i bez obaw, że zostanie mu tam siłą narzucona jakaś refleksja, której w dodatku może nie zrozumieć.

Polityka 34.2009 (2719) z dnia 22.08.2009; Fusy plusy i minusy; s. 86
Reklama