Z dużym zainteresowaniem przeczytałem artykuł Ludwika Stommy „Wolę życie” [„Polityka” 32]. Poruszono w nim aspekt Powstania Warszawskiego, który najczęściej umyka w publicznej dyskusji na ten temat. Nie dopatrzyłem się również jego rozwinięcia w Muzeum Powstania Warszawskiego. W niezliczonych wypowiedziach z okazji kolejnej rocznicy dominuje bowiem spojrzenie na Powstanie jako na tragedię tysięcy ludzi z ich indywidualnej perspektywy. (...) Jako mieszkaniec Warszawy boleję nad tym, że Powstanie spowodowało unicestwienie całego miasta: w jego warstwie materialnej jak i niematerialnej. Oprócz niezliczonych strat w zabudowie miasta, nieodwracalnie zniszczona została tkanka społeczna miasta – te delikatne więzi łączące grupy sąsiedzkie, zawodowe, rodzinne itd. Warszawa sprzed 1944 r. żyje już tylko w pamięci starszego pokolenia oraz w wyobraźni osób młodszych. Odbudowane po wojnie miasto to już inna rzeczywistość, twór niemający nic wspólnego z dawną Warszawą. (...) W tym kontekście Powstanie Warszawskie okazało się tragedią nie tylko tego pokolenia, które w nim uczestniczyło, ale przede wszystkim katastrofą, która będzie wywierać skutki na życie mieszkańców Warszawy już na zawsze. Zastanawiając się nad słusznością decyzji o jego wybuchu, nie można o tych skutkach zapominać. (...).