Archiwum Polityki

Powrót do Afryki

Po latach braku zainteresowania amerykańska dyplomacja jest coraz bardziej aktywna w Afryce. W lipcu w Ghanie gościł prezydent Obama, a teraz kontynent przemierzyła szefowa jego dyplomacji. Hillary Clinton przez pół miesiąca przebyła 34 tys. km, odwiedziła siedem państw. Zajrzała do Angoli (7 proc. amerykańskiego importu ropy), gdzie upomniała miejscowego prezydenta (piastuje urząd od 30 lat), że czas najwyższy rozpisać demokratyczne wybory. W RPA wezwała do walki z AIDS, w Demokratycznej Republice Konga naciskała na ściganie zbiegłych przestępców wojennych, w Nigerii przypomniała szacunki Banku Światowego mówiące, że korupcja uszczupliła nigeryjski budżet o 300 mld dol. Clinton także chwaliła – Liberię za postępy poczynione po zakończonej niedawno wojnie domowej i Wyspy Zielonego Przylądka, podając je za przykład sprawnie działającego afrykańskiego państwa. Choć na zmiany na całym kontynencie szybko się nie zanosi, a inwestycje amerykańskie w Afryce ustępują chińskim, to prasa w USA odnotowała pierwszy widoczny efekt podróży: władze Kenii, ojczyzny ojca prezydenta Obamy, ostro zganione przez Clinton za dyktatorski styl, wynajęły pewną waszyngtońską firmę lobbingową, która za milion dolarów rocznie będzie w USA reperować zszargany wizerunek Kenii.

Polityka 35.2009 (2720) z dnia 29.08.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama