Archiwum Polityki

Rejs bez statku

W felietonie sprzed tygodnia był błąd jak byk, bo ja – torreador – pomyliłem areny. To znaczy anteny. Tak się zachwyciłem repertuarem telewizyjnym, że już nie grzebałem w subtelnościach. Program TV Kino Polska na święto Wojska Polskiego przypisałem TVP Polonia. I jeszcze się zaklinałem, że to autentyk, a taką miałem siłę przebicia, że wszyscy uwierzyli. A przecież to niemożliwe, żeby TVP Polonia pokazywała przez 8 godzin międzynarodowe orkiestry wojskowe oraz teledyski żołnierskie. Przepraszam zatem TVP Polonia, a przy okazji swój zachwyt repertuarem na 15 sierpnia przelewam na Kino Polska.

Jesteśmy przy wojsku, więc będzie o generale, który naurągał ministrowi obrony narodowej, a potem oddał się do dyspozycji prezydenta. Gdy tak się stało, wszędzie mówiono, że prezydent obroni generała przed ministrem obrony, który żąda jego dymisji. Wtedy generał zaakceptuje stanowisko prezydenta i pokaże figę ministrowi, który – o czym powszechnie wiadomo – fig nie lubi. Szczególnie świeżych. Zgodnie ze scenariuszem minister poprosił prezydenta, by ten go zaprosił na rozmowę w sprawie generała. Prezydent ministra zaprosił i powiedział, że trzeba generałowi wybaczyć atak. Teraz już tylko minister miał się nie zgodzić z prezydentem. Ale ten niespodziewanie się zgodził. Gdy generał się o tym dowiedział, to zgłupiał – jeśli można tak powiedzieć – a przecież wiadomo, że tak powiedzieć nie można, więc generał nie zgłupiał. Generał zrozumiał, że minister grubo przesadził. Co minister sobie myśli? On, generał, publicznie wieszał psy na ministrze, a minister mu wybacza? A z jakiej niby racji? I generał, mimo że się oddał prezydentowi, to jednak się poddał i sam sobie figę pokazał podając się do dymisji.

Polityka 35.2009 (2720) z dnia 29.08.2009; Tym; s. 87
Reklama