Joanna zatrzymała dłużej wzrok na młodym mężczyźnie we frankfurckim centrum handlowym. Zwracał na siebie uwagę wysportowaną sylwetką, sympatyczną twarzą, dobrymi ciuchami. Przystojniak! To było przed dwunastu laty. Joanna studiowała kulturoznawstwo w przygranicznym uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, otoczona międzynarodowym kręgiem przyjaciół i znajomych. Na którejś ze studenckich imprez zobaczyli się znowu i zostali sobie przedstawieni: Markus, Joanna. On – Niemiec z nadodrzańskiego Frankfurtu, ona – Polka z Mazur. Byli siebie bardzo ciekawi, historii swoich rodzin, zainteresowań i zamierzeń.
Dzisiaj są rodzicami trzyletniego Leo. Mieszkają we Frankfurcie, kwadrans drogi od granicy polsko–niemieckiej. Mąż Joanny prowadzi własną firmę handlową i to on obecnie utrzymuje rodzinę, bo ona – opiekując się synkiem – zbiera jednocześnie materiały do swojego doktoratu. Czasy Wandy, która nie chciała Niemca, należą do przeszłości. Przeciwnie, Niemcy są liderami wśród ich cudzoziemskich narzeczonych. Nasze rodaczki zdominowały małżeńską konstelację: ona z Polski, on z Niemiec – takie pary stanowiły w 2007 r. ponad 90 proc. par polsko-niemieckich. Emilia Jaroszewska z Instytutu Polityki Społecznej na Uniwersytecie Warszawskim poświęciła tym Polkom swoją dysertację, analizując ich życie w Niemczech. Pisze w niej, że Polki cenią przede wszystkim solidność swoich niemieckich mężów. Ich większą tolerancję i bardziej partnerskie podejście do związku.
Coś mało kombinują
Są to fascynacje obustronne. Wśród zagranicznych wybranek naszych zachodnich sąsiadów Polki są na pierwszym miejscu. Miłe, opiekuńcze, gospodarne, chętnie podporządkowujące się – taką opinią cieszą się wśród Niemców. Specjaliści od migracji dodają jednak, że decyzję zawarcia ślubu podsuwa również twarda rzeczywistość.