Kilka słów do artykułu o Wojciechu Korfantym [POLITYKA 33]. Otóż to Korfanty, którego Ślązacy dobrze znali i któremu ufali, przekonał wielu z nich, że zyskają na przyłączeniu ich kraju do Polski. Piłsudski, który zresztą z wzajemnością nie lubił Korfantego, nie widział dlatego innej możliwości i zatwierdził go jako komisarza plebiscytowego. Wiedział on, że wyznaczenie kogokolwiek innego na to stanowisko oznaczałoby oddanie w plebiscycie zwycięstwa Niemcom. Polska pozostałaby w ten sposób biednym i słabym militarnie krajem rolniczym. Grażyński, który przyjechał na Śląsk w połowie 1920 r., czyli tuż przed drugim powstaniem, próbował podporządkować sobie dowództwo POW Górnego Śląska.
To wskutek m.in. jego intryg odwołano dowódcę ochrony plebiscytu kompetentnego śląskiego oficera Pawła Chroboka i powołano na to miejsce nieudolnego Macieja Mielżyńskiego (z poznańskiego). Przyczyniło się to później do klęski wojsk powstańczych w bitwie o górę św. Anny. Nie dość tego. Po przegranej bitwie razem z Przedpełskim, Grzesikiem i grupą oddelegowanych na Śląsk oficerów Grażyński wszczął bunt przeciw Korfantemu, czyli przeciw zatwierdzonemu przez polski rząd przywódcy powstania.
Chodziło m.in. o ponowne narzucenie wojskowego dowódcy na miejsce po odwołanym płk. Mielżyńskim. Bunt spowodował załamanie dowodzenia w sztabie powstańczej grupy wschód i częściową utratę kontroli nad sytuacją wojskową. Grażyński wrócił ponownie na Śląsk po przewrocie majowym już jako wojewoda. Walczył z autonomią Śląska, ze Ślązakami niemieckimi, a także z Korfantym i jego licznymi zwolennikami. Nagminnie łamał przy tym prawo i rozbijał za pomocą szantażu i przekupstwa śląskie partie i organizacje.