Archiwum Polityki

Pirat z MSZ

Pracownik jednej z polskich placówek zagranicznych ściągał nielegalnie z Internetu filmy i muzykę. Podłączył do służbowej sieci prywatny komputer z programem P2P (peer to peer), który umożliwia wymianę plików według zasady: udostępnij i pobierz. Oznacza to, że nie tylko sam popełnił przestępstwo, ale i mógł narazić polską służbę dyplomatyczną na wyciek ważnych informacji. Dlatego do wszystkich placówek rozesłano z Warszawy pismo z ostrzeżeniem, że wszelkie podobne przypadki będą surowo karane. „Powszechnie znane są bowiem przypadki wykradania informacji poprzez programy tego typu. Jeśli taki komputer zostanie podłączony do domeny MSZ, zagrożona będzie cała sieć teleinformatyczna resortu” – czytamy w wewnętrznym piśmie MSZ.

Żaden pirat się już nie ukryje, ponieważ biuro informatyki i telekomunikacji MSZ będzie przeprowadzać „wyrywkowe kontrole stanowisk komputerowych pod kątem wykrywania podobnych sytuacji”. Resort nie chce jednak ujawnić, w jakiej placówce grasował pirat. – To sprawa top secret – odpowiada Grzegorz Jopkiewicz z biura prasowego MSZ. Tłumaczy też, że wśród 4 tys. pracowników MSZ mogła się znaleźć jedna czarna owca. Co się stanie z miłośnikiem darmowej rozrywki? Na razie wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego został przekazany do biura spraw osobowych i szkolenia MSZ. BORK

Polityka 37.2009 (2722) z dnia 12.09.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama