Archiwum Polityki

Brutalna prawda o Janosiku i Balladynie

Niedawno oglądaliśmy „Prawdziwą historię kota w butach”, a od ostatniego weekendu mamy w kinach prawdziwą historię Janosika, którą opowiadają nam Agnieszka Holland wraz z córką Kasią Adamik. Tego samego dnia na ekranach pojawiła się też „Balladyna”, nakręcona z okazji 200 rocznicy urodzin Juliusza Słowackiego przez mało dotychczas znanego, lecz niesłychanie ambitnego reżysera Dariusza Zawiślaka, który zapowiedział, że jako pierwszy pokaże prawdziwe oblicze dwóch rywalizujących ze sobą siostrzyczek. I to już nie może być przypadek – najwyraźniej filmowców znudziło opowiadanie bajeczek, teraz zwracają się ku historycznym faktom i konkretom. Niestety, prawda bywa brutalna, o czym mamy właśnie okazję się przekonać.

Z filmu „Janosik. Prawdziwa historia” krajowy widz wychodzi, jak by powiedziała była minister spraw zagranicznych, mocno poraniony. Co zobaczył bowiem na dużym ekranie? Po pierwsze, że ten nowy Janosik w ogóle nie jest Polakiem i wcale nie jest podobny do Marka Perepeczki, który wcielał się (w sensie jak najbardziej dosłownym) w słynnego zbójnika w kultowym serialu Jerzego Passendorfera z lat 70. Grający główną rolę czeski aktor to inteligencik bezmięśniowy, którego krytyka ochrzciła natychmiast mianem Janosika metroseksualnego, co dla naszego ucha nie brzmi najlepiej. Wprawdzie reżyserki tłumaczą, że w tamtych czasach zbójowie nie chodzili na siłownię i odżywiali się byle jak, ale to marne usprawiedliwienie.

Jednak największe rozczarowanie przeżyje polski widz dopiero wtedy, kiedy się dowie, że nie ma żadnych historycznych dowodów na to, że Janosik kradł bogatym, a rozdawał biednym. To znaczy kradł, ale raczej nie rozdawał. Tak oto straciliśmy plebejskiego bohatera narodowego, na którym wychowały się całe pokolenia.

Polityka 37.2009 (2722) z dnia 12.09.2009; Fusy plusy i minusy; s. 110
Reklama