Archiwum Polityki

Opel za Merkel

A jednak Magna. Po dwóch miesiącach kręcenia nosem likwidator General Motors ogłosił, że odda 55 proc. udziałów w Oplu konsorcjum Magna-Sbierbank. Pierwszy nabywca to kanadyjski producent części samochodowych, drugi to rosyjski bank państwowy, działający na polecenie Kremla. Na dwa tygodnie przed wyborami rząd w Berlinie odtrąbił ocalenie Opla, którego chce teraz wspomóc gwarancjami i kredytami na astronomiczną sumę 4,5 mld euro. Z pewnością ocalono twarz Angeli Merkel, która jednoznacznie popierała Magnę, a ściślej jej plan restrukturyzacji, przewidujący utrzymanie czterech niemieckich fabryk.

Tyle że dziś Magna mówi co innego niż na początku negocjacji – zamiast 3 tys. miejsc pracy w Niemczech chce zlikwidować ich 4,5 tys. Ale nawet jeśli dojdzie do głębszych cięć w Niemczech, te w innych krajach będą znacznie dotkliwsze – w Wielkiej Brytanii i Belgii zagrożone są całe fabryki, tylko ta w Gliwicach jest bezpieczna ze względu na niskie koszty pracy w Polsce. Według krytyków transakcji, rząd Merkel nie tylko wymusił na Amerykanach wybór Magny, ale de facto wykupił ochronę niemieckich miejsc pracy, obiecując w zamian hojną pomoc publiczną.

Dlatego rządy krajów z zagrożonymi zakładami będą teraz próbowały storpedować plan Magny na poziomie Komisji Europejskiej, zaskarżając niemieckie kredyty i gwarancje rządowe jako niedozwoloną pomoc publiczną. W samych Niemczech rosną obawy przed odpływem już nie tylko technologii, ale także pieniędzy podatników do Rosji – według jednego z powierników Opla 600 mln euro z 4,5-miliardowego pakietu pomocy jest już zarezerwowanych na modernizację fabryk rosyjskiego GAZ.

Polityka 38.2009 (2723) z dnia 19.09.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama