Archiwum Polityki

Trzeźwo o polskiej piłce

Debata o stanie krajowego futbolu rozwija się w kilku płaszczyznach. Ostatnio spore zainteresowanie wzbudził wątek alkoholowy podjęty przez „Fakt”. Są ponoć świadkowie, którzy widzieli, jak biało-czerwoni potężnie gorzałowali między beznadziejnym meczem z Irlandią Północną a koszmarnym występem przeciw Słowenii. Towarzyszący im licznie działacze piłkarscy też nie należą do zatwardziałych abstynentów. „Fakt” ma poufne informacje: „Jak nieoficjalnie przyznawali piłkarze, towarzystwo, które przyszło po meczu pod naszą szatnię, roztaczało wokół siebie silną woń gorzały”. Czy w towarzystwie był również prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Grzegorz Lato, nie ma pewności. Odezwał się natomiast zwolniony przez prezesa w trybie natychmiastowym trener Leo Beenhakker, który wyraził przypuszczenie, że Lato zareagował tak gorączkowo i mało elegancko, gdyż prawdopodobnie za dużo wypił. Lato natychmiast zripostował, obwieszczając, że to Beenhakker zwykł przesiadywać w hotelowych barach, a nie on.

Do tak ciekawie rozpoczętej debaty włączyli się piłkarze. Odezwał się m.in. weteran boisk i b. reprezentant Tomasz Hajto: „Jeśli gra się w sobotę, a później w środę, to impreza po pierwszym meczu nie ma wpływu na organizm. Mnie wielokrotnie zdarzało się pić na kadrze po sobotnim meczu, ale w środę byłem już gotowy do gry na wysokim poziomie”. Przypomina się anegdota o trenerze tysiąclecia Kazimierzu Górskim, który porównując kiedyś dwóch zawodników, z których tylko jeden, niestety ten słabszy, stronił od alkoholu, miał powiedzieć: „Wolę pijanego Gorgonia od trzeźwego Ostafińskiego”. Czyli w zasadzie niewiele się od tamtych czasów zmieniło w obyczajach piłkarskich, różnica jest jednak taka, że obecnie trener reprezentacji ma do wyboru dwóch słabszych.

Polityka 38.2009 (2723) z dnia 19.09.2009; Fusy plusy i minusy; s. 110
Reklama