Archiwum Polityki

Okno zabite deskami

Dowcipy od razu poważnieją, kiedy obsadzają się w nich swojskie demony sztychu, mistrzowie satyrycznych point – funkcyjni partyjniacy. Ot, choćby zauważony przez media rzecznik PiS w Sopocie, który jako penis manifestował przeciwko wizycie rosyjskiego premiera. Stary koń z zadaszonej stajni, przy żłobie, a proszę, jakie trzymają się go kawały. „Potrzebny był symbol międzynarodowy” – oznajmił dziennikarzowi „Wyborczej”. To się akurat zgadza. Symbol był międzynarodowy, równocześnie zaś rodzimy, nawiązujący do tradycji polskiej literatury. Do hrabiego Fredry, piszącego: „Cóż u diabła z tym kutasem...”.

Podobną skalą dowcipów z przyrządami błyszczeli niedawni władcy radiowego eteru, żartownisie z nadania PiS, wyzywający redaktorki od złogów poprzedniego ustroju. Teraz, po wyrokach sądowych, trzeba płacić odszkodowania za popisy wesołej czeladki. Nie inaczej wygląda sytuacja w publicznej telewizji. Różnie mówią, lecz naprawdę kieruje nią Strach.

Ciężko żyć, kiedy klimat miejsca pracy przypomina opis zawarty w Księdze: „Gdy mówisz – zniżaj głos, gdy rozmawiasz, rozglądaj się, kto za tobą stoi, uważaj nawet na ścianę, którą masz przed sobą. Bo gdy się potkną nogi, można jeszcze się podnieść, gdy język się potknie – przepadłeś...”.

Zostawmy telewizję. Zabawiaczy i wesołków pokazujących uniesieniem prawicy, jak podniósł się poziom firmy. A co sądzić o projekcie uchwały zgłoszonej przez PiS, by upamiętnić rocznicę 17 września? Z góry wiadomo, że projekt wyląduje na śmietniku. I to nie historii, lecz histerii. Po co działaczom PiS ta zabawa w lekcję wychowawczą w chwili, kiedy pojawiają się szanse na wyciszenie konfliktów? Czasem spokojną rozmową osiąga się więcej niż wykrzykiwaniem o „zniewadze wobec państwa polskiego” i konieczności „podjęcia kroków” – nieważne jakich, byle dużych, bo jesteśmy mocarstwem, od zgniłych kompromisów wolimy przeforsowanie naszych warunków, połączone z rytuałem przeprosin o formule tak pojemnej, że mieści się w niej przeszłość, teraźniejszość, przyszłość.

Polityka 38.2009 (2723) z dnia 19.09.2009; Groński; s. 113
Reklama