Archiwum Polityki

Matematyczne polemiki

Ponieważ autorzy „Polityki” (Adam Grzeszak, wcześniej Daniel Passent) [„AAAAInżyniera pilnie zatrudnię”, POLITYKA 34], wypominają mi krytycyzm wobec działań zwiększających obecność przedmiotów ścisłych w nauczaniu szkolnym, pozwalam sobie na kilka uwag wyjaśniających.

Jako punkt wyjścia proponuję zastanowienie się, co jest przyczyną, że po kilkunastu latach uczenia się matematyki w szkole (podstawowej, gimnazjum i liceum) przeważająca większość absolwentów nie chce mieć z nią więcej do czynienia i studiować kierunków, na których byłaby przydatna, natomiast pozostali (a więc ci zainteresowani matematyką i w niej bieglejsi) mają wiedzę i umiejętności matematyczne tak marne, że na politechnikach „niekiedy wyższe studia rozpoczynają od nadrabiania szkolnych zaległości z matematyki”.

Jaki pomysł mają propagatorzy przedmiotów i kierunków ścisłych na zwiększenie zainteresowania nimi wśród uczniów i kandydatów na studia? Wprowadzenie obowiązkowych egzaminów maturalnych, zmuszających do ich jeszcze intensywniejszego przyswajania. Czy przymus zgłębiania nielubianej przez uczniów i źle nauczanej wiedzy podniesie atrakcyjność kierunków studiów na takiej wiedzy opartych?

Mam wątpliwości, czy można ten sposób nauczania zmienić i uatrakcyjnić, jeśli ma ono na celu nie zapoznanie z pasjonującymi problemami, lecz przyswojenie narzędzi obliczeniowo-kalkulacyjnych, służących lepszemu przygotowaniu do studiów technicznych.

Tego także oczekują pracodawcy, domagający się dostarczania im absolwentów bardziej specjalistycznie i technicznie przygotowanych. Społeczeństwo natomiast i państwo powinno być wręcz żywotnie zainteresowane, czy i jak po godzinach pracy obywatele będą uczestniczyć w życiu publicznym, politycznym, społecznym, kulturalnym, artystycznym.

Polityka 38.2009 (2723) z dnia 19.09.2009; Do i od redakcji; s. 114
Reklama