Archiwum Polityki

Jak żyć w związku homo

Rozmowa z Agatą Engel-Bernatowicz

Joanna Podgórska: – Kiedyś związki homoseksualne kojarzyły się z modelem greckim, czyli starszy sponsor i efeb. Dziś widzimy związki bardzo partnerskie. Coś się naprawdę zmieniło?

Agata Engel-Bernatowicz: – Związki homoseksualne zawsze były takie same, czyli bardzo różnorodne. Zmieniła się widoczność społeczna. W PRL obowiązywała cenzura i nacisk, by to, co odmienne, nie przenikało do opinii publicznej. Znany był tylko margines patologii, pojawiającej się w związku z kryminalnymi sprawami. Albo dwuznaczne, nieprzyjemne historie związane z homoseksualistami. Jakieś pokątne zaczepianie po parkach. To zasilało stereotyp.

Ale ten kiblowy, parkowy stereotyp, o którym pisał Michał Witkowski w „Lubiewie”, odszedł już chyba w przeszłość.

Funkcjonuje jeszcze gdzieś na marginesie. Tak jak w miłości hetero jest margines klubów go go i płatnej miłości czy związków z bogatymi sponsorami.

Normalność przyszła z Internetem. To, co dla hetero bywa desperacją i ostatecznością, czyli szukanie partnera na portalach randkowych, dla osób homoseksualnych jest najważniejszą przestrzenią spotkań.

Mają dostęp do rzetelnej informacji i dostęp do kontaktów z ludźmi, możliwość umawiania się na randki. Osoba homoseksualna poznaje swoją orientację, w pewnym momencie życia zaczyna szukać partnera i wówczas pierwszym źródłem jest zazwyczaj Internet. Choć w dużych miastach są inne możliwości, choćby grupy spotkaniowe.

Te ogłoszenia są bardzo romantyczne. Zwykle nie chodzi o poszukiwanie seksu na jedną noc, ale drugiej połówki, kogoś na całe życie.

Szczęśliwie upada już stereotyp, że związki homoseksualne oparte są tylko na seksie.

Ja My Oni „Jak kochać i być kochanym" (90155) z dnia 27.05.2009; Poradnik psychologiczny; s. 37
Reklama