Archiwum Polityki

Polityka i obyczaje

Dziennikarze „Polski” zajrzeli politykom do garaży. Okazało się, że ci najważniejsi jeżdżą mocno wyeksploatowanymi autami. Premier Tusk ma Toyotę Corollę z 1997 r., równie wiekową Fiestą jeździ minister finansów – Rostowski. I jak to pogodzić z wynikami ankiety, w której Polacy pytani, od kogo najchętniej kupiliby używany samochód, wskazywali na pierwszym miejscu Aleksandra Kwaśniewskiego, a na drugim Donalda Tuska. Jerzy Dziewulski z SLD zaś twierdzi: „A najlepiej to w ogóle jeździć taczką. Jak polityk powie, że ma auto za sto tysięcy, od razu spytają, skąd wziął pieniądze. Po co komu kłopoty”. Bracia Kaczyńscy nie mają własnych samochodów.

Felietonista „Gazety Polskiej” Piotr Lisiewicz postanowił zmienić swoje żarty na subtelniejsze: „w ramach poprawiania się po nazbyt frywolnym charakterze poprzedniej rubryki. Jaki jest najlepszy przyjaciel Władimira Penisowicza? Oczywiście nasz rodzimy Chyży Rój”.

I kontynuuje w tym samym tonie: „W łódzkim akademiku mieszkają prostytutki – zaalarmowały media, informując, że jego właściciel wynajął część domu studenckiego agencji towarzyskiej. Przyzwyczailiśmy się, że prostytutek pełno jest w senatach uniwersytetów czy radach wydziałów prawa, ale w akademiku?!”.

Bogate w wydarzenia jest życie parlamentarne. Senator PiS Piotr Łukasz Andrzejewski opracował uchwałę w 70 rocznicę napaści przez Niemcy i ZSRR na Polskę. Dziennikarze wypatrzyli, że tekst tej uchwały jest w połowie przepisany słowo w słowo z felietonu Wojciecha Reszczyńskiego (w czasach PRL – „Teleexpress” TVP, obecnie – „Nasz Dziennik”). Pan senator nie powołał się na źródło, lecz zgłosił tekst jako własny.

W sejmowej komisji kultury doszło do kulturalnej polemiki między Janem Dziedziczakiem z PiS a Andrzejem Celińskim – posłem niezależnym.

Polityka 40.2009 (2725) z dnia 03.10.2009; Polityka i obyczaje; s. 114
Reklama