Archiwum Polityki

Jarucka wraca

Jeszcze w tym miesiącu czterdziestoletnia Anna Jarucka, asystentka byłego szefa dyplomacji Włodzimierza Cimoszewicza, usłyszy wyrok, a trzy dni przed jego ogłoszeniem 27 października ma wracać do pracy w MSZ. O Jaruckiej zrobiło się głośno cztery lata temu, gdy przed komisją śledczą ds. Orlenu zeznała, że Cimoszewicz upoważnił ją do zmiany jego oświadczenia majątkowego. Na jego prośbę miała usunąć informacje o posiadanych przez szefa MSZ akcjach PKN Orlen. Po jej zeznaniach Cimoszewicz wycofał się z kampanii prezydenckiej w 2005 r.

Prokuratura nie dała jednak wiary jej rewelacjom i uznała, że rzekome upoważnienie zostało sfałszowane przez samą Jarucką. Oskarżono ją o składanie fałszywych zeznań i przechowywanie ważnych dokumentów MSZ w domu. Prokuratorzy utrzymują, że motywem miała być chęć zemsty, bo Cimoszewicz nie wysłał jej na placówkę dyplomatyczną do Włoch.

Proces, który zakończy się w tym miesiącu, trwa od 2007 r. – Ważnym dowodem w sprawie na niekorzyść Jaruckiej jest wydana ostatnio opinia biegłych, że pod oświadczeniem widnieje faksymile podpisu Cimoszewicza, którą posługiwał się jako szef Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej (PKPS) przed objęciem funkcji ministra spraw zagranicznych – mówi prokurator Mateusz Martyniuk. Odebrana z Komitetu pieczęć trafiła właśnie do Jaruckiej, wówczas wiceszefowej Departamentu Systemu Informacji MSZ.

Jak informuje Grzegorz Jopiekwicz z MSZ, była asystentka Cimoszewicza wraca do resortu. – Będzie pracować na tym samym stanowisku co przed urlopem wychowawczym i na tych samych warunkach płacowych. Zobowiązuje nas do tego prawo. Resort próbował się jej pozbyć, kwestionując zwolnienia lekarskie, bezskutecznie. Oskarżyła MSZ o mobbing, ale przegrała. Porażką okazała się też jej książka „Czyste ręce”, która miała być politycznym hitem sezonu, a rozeszła się w zaledwie kilkudziesięciu egzemplarzach.

Polityka 41.2009 (2726) z dnia 10.10.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama