W obszernym wywiadzie dla „Naszego Dziennika” Małgorzata Prusak, magister farmacji i teologii, zasygnalizowała niedawno problemy środowiska katolickich farmaceutów w naszym kraju. Jak się dowiadujemy, środowisko to jest coraz częściej prześladowane przez klientów i kierowników aptek, a powodem prześladowań jest odmowa sprzedawania środków antykoncepcyjnych. Obecne prawo nie zezwala wprawdzie farmaceutom na taką odmowę, ale trzeba powiedzieć, że mgr Prusak i środowisko katolickich farmaceutów z tym prawem się nie zgadzają. Lansowany przez liberalne media argument, że klient powinien móc to czy tamto kupić, jeśli prawo tego nie zabrania, Prusak uważa za demagogiczny i nietrafny. Zwłaszcza że zwykle chodzi o klienta niedoinformowanego, słabo przygotowanego merytorycznie i pozbawionego podstawowej wiedzy na temat towaru, który usiłuje nabyć. „Kobiety, które przychodzą z receptą, nie zawsze wiedzą, jak działają środki antykoncepcyjne” – ubolewa mgr Prusak. Oczywiście trudno im taki środek sprzedać, bo, jak przyznaje, „ja o danym środku mam większą wiedzę i większą świadomość co do jego skutków”.
Nie od dziś wiadomo, że niektórzy klienci, zresztą nie tylko aptek, charakteryzują się owczym pędem w kupowaniu i nabywają wiele towarów bezmyślnie, nie zdając sobie sprawy z tego, że są im one niepotrzebne, a czasem wręcz szkodliwe. W tej sytuacji rolą sprzedającego (zwłaszcza tego o orientacji katolickiej) powinno być wyperswadowanie klientowi takiego zakupu. Nie jest to sprawa łatwa, mgr Prusak przyznaje, że chociaż jest doświadczoną farmaceutką, jeszcze żadnej klientki nie udało się jej przekonać do niekupowania czegokolwiek. Powodem jest prawdopodobnie specyficzne nastawienie klientek, które przybywają do apteki owładnięte obsesyjną myślą o nabyciu środka antykoncepcyjnego i absolutnie nie przyjmują do wiadomości, że mogłyby go nie otrzymać.