Archiwum Polityki

Plebania

Nad podkręconą meandrami, malowniczą rzeczką leży wioska. Nie byle jaka nawet, bo parafialna. Jest tu też sklep, knajpa i ośrodek wczasowy z wypożyczalnią łódek. Do gminy autobusem. Zamieszkuje wieś populacja mocno zróżnicowana. Większość stanowi niechlujne i wiecznie zapite chłopstwo. Pojawia się ono od czasu do czasu, żeby wygłosić kwestie żywcem wyjęte z „Indyka” Sławomira Mrożka:

„Chłop I Zaś u Macieja zaskroniec wpadł do barszczu.
Chłop II I co?
Chłop I Ano nic. Maciej odłożył łyżkę i powiada: »Nie będę jadł«.
Chłop III I nie jadł?
Chłop I Ano nie.
Chłop II Dobrze powiedział.
(chwila milczenia)
Chłop I A co?
Chłop III Może by zaorać co...
Chłop I A co?
Chłop III Ano, czy ja wiem... Choćby i pole...
Chłop I Iiii...
Chłop III Albo co...
Chłop II Eeeee...
(podnoszą dzbany)”.

Tak mniej więcej rozmawiają ze sobą chłopi znad meandrującej rzeczki, tyle że całkiem na serio i jest to problem społeczny, a zarazem dowód, że oto jesteśmy świadkami autentyku, prawdy społecznej. Dotykamy ziemi.

Na uboczu, co jest symboliczne, bo wszelkie demony przebywają zawsze w strefach marginalnych, żeby przypomnieć tylko „Chatę za wsią” Józefa Ignacego Kraszewskiego, mieszka kapitalista. Kapitalista jest zły, a nawet bardzo, bardzo zły. Nie chodzi tylko o machlojki, bez których by się przecież nie wzbogacił, bezbożność i cynizm. Ulubionym zajęciem kapitalisty, jego violon d’Ingres, jakby subtelnie powiedzieli Francuzi, jest sprowadzanie bliźnich na złe drogi, skłanianie do grzechu i łamanie ich charakterów. Otoczony jest muskularnymi sługusami, gotowymi na wszystko, których traktuje z pogardą i klasową wyższością, nie omieszkując wykorzystywać ich prymitywnej bezwzględności.

Polityka 42.2009 (2727) z dnia 17.10.2009; Stomma; s. 120
Reklama