Doprawdy bardzo rzadko tytuł artykułu [„Piekło z tym niebem”, POLITYKA 44] tak trafnie oddaje sedno sprawy, jak dzieje się to w przypadku artykułu Agnieszki Sowy, z tym polskim niebem, a przede wszystkim ze wspominanym Urzędem Lotnictwa Cywilnego. Gratuluję publikacji. Jestem Czechem, absolwentem Wydziału Lotniczego Politechniki w Żylinie, zawodowym pilotem-oblatywaczem, instruktorem i konstruktorem lotniczym. Lata cała moja rodzina, pilotami są również moi rodzice. Od 2005 r. prowadzę w Polsce szkoły pilotów latających na samolotach ultralekkich. Obecnie mam w Polsce dziewięć takich szkół, a od czasu wstąpienia Polski do Unii Europejskiej w moich ośrodkach uzyskało licencje ponad 250 Polek i Polaków. W Czechach zarejestrowanych jest kilkaset samolotów, których właścicielami są Polacy. W tej sytuacji zdawałaby się być logiczna i konieczna współpraca polskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego i czeskiego odpowiednika – Leteckiej Amaterskiej Asociaci, której jestem aktywnym członkiem. Tymczasem nasza LAA od ponad dwóch lat bezskutecznie zabiega o spotkanie z ULC, aby unormować wzajemne relacje merytoryczne i prawne nie tylko dwustronnie, ale również w ramach UE.
Ja zaś osobiście również od wielu miesięcy bezskutecznie czekam na odpowiedź ULC dotyczącą uznania certyfikatu mojej szkoły i wydania zgody ULC na szkolenie pilotów na terytorium Polski. W sprawie tegoż, w myśl unijnych zasad niekoniecznego, certyfikatu tylko w ciągu dwóch miesięcy składałem w ULC dziewięć osobistych wizyt, korzystając również z usług kancelarii adwokackich, i nie doczekałem się żadnej odpowiedzi.
Boris Lang,
Klimkovice, Republika Czeska
(.