Archiwum Polityki

Smart power rządzi światem

Tak by wynikało z rankingu najtęższych umysłów 2009 r. ogłoszonego w amerykańskim magazynie spraw międzynarodowych „The Foreign Policy”. Kto spodziewa się, że pewno znów numerem jeden jest Noam Chomsky albo Richard Dawkins, ten się srogo myli. Światem bardziej niż jajogłowi rządzą dziś ludzie myśli, ale i czynu, idei, ale i pragmatyzmu, uczeni, ale słuchani przez polityków. Na najwyższym podium stanął Ben Bernanke, szef FED, czyli centralnego banku USA, bo uratował Amerykę od nowej Wielkiej Depresji. Zaraz za nim – to już mniejsze zaskoczenie – Barack Obama, bo wymyślił od nowa globalną rolę USA, a pani sekretarz Hillary Clinton (nr 7) przekuwa jego wizję w czyn. Trzecim umysłem mijającego roku jest według „FP” Zahra Rahnavard, szara, a właściwie zielona (od symbolu protestu) eminencja niedawnego buntu przeciwko ukradzionym wyborom prezydenckim w Iranie, żona przegranego kandydata Musawiego. Dalej: Nouriel Roubini, ekonomista z New York University, który już w 2006 r. prorokował krach finansowy; Rajendra Pachauri, indyjski ekspert ONZ od klimatu. Z pierwszej dziesiątki wymieńmy jeszcze Billa Clintona (6, za filantropokapitalizm), gen. Petraeusa (8, za nowe podejście do roli US Army w wojnach typu irackiej) i superbankiera Chin Ludowych Zhou Xiaochuana (9) za lansowanie idei, że prócz dolara potrzebna jest nowa globalna waluta rozliczeniowa (ale nie juan). Najciekawszy chyba jest numer 10. To Sayyid Imam Al-Sharif, egipski ideolog świętej wojny islamskiej, który teraz, ku zgrozie terrorystów spod znaku Osamy, odrzuca dżihad jako nieskuteczny. My im zniszczymy budynek czy dwa, oni nam cały kraj – perswaduje imam – my im zabijemy jednego człowieka, oni zabiją tysiąc naszych.

Polityka 50.2009 (2735) z dnia 12.12.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama