Archiwum Polityki

Upadek w górę

Rozmowa z Johnem Polkinghornem, brytyjskim fizykiem, który stał się pastorem i teologiem

Czy obecność Boga można dowieść naukowo? Czy Bóg, jeśli istnieje, wie wszystko? Czy jest wielkim programistą Wszechświata, a może wielkim zegarmistrzem? Jak godzi swoją nadprzyrodzoną moc z bezwzględnością praw fizyki? Urodzony w 1930 r. John Polkinghorne mierzy się z tymi problemami od kilkudziesięciu lat. W wyjątkowy sposób, bo ma on, niczym cząstka elementarna, charakter dualistyczny: jest fizykiem, który u szczytu kariery założył koloratkę. Należy do nielicznej grupy dobrych naukowców, którzy jednocześnie szczerze wierzą w Boga, mawia Richard Dawkins.

Polkinghorne studiował (Trinity College w Cambridge) matematykę, a potem fizykę. Współtworzył tzw. model standardowy. Przyczynił się do odkrycia kwarków. Pracował z gigantami – noblistami Paulem Diracem, Murrayem Gell-Mannem. Wychował wielkich – chociażby kosmologa Martina Reesa i fizyka Briana Josephsona.

Zwrot akcji nastąpił w 1982 r. Wtedy to, po dwóch latach spędzonych w seminarium Westcott House, Polkinghorne przyjął święcenia Kościoła anglikańskiego. Pracował jako wikariusz w robotniczej dzielnicy Bristolu i pastor w małej miejscowości w Kencie, po czym trafił z powrotem do Cambridge, gdzie został dziekanem kaplicy Trinity Hall. W latach 1989–1996 pełnił funkcję rektora założonego w 1448 r. Queens’ College w Cambridge. W 1997 r. Elżbieta II przyznała mu tytuł szlachecki. W 2002 r. został wyróżniony nagrodą Templetona. Jest członkiem Towarzystwa Królewskiego. W 2001 r. założył International Society for Science and Religion, organizację służącą dialogowi nauki religii. Polkinghorne jest autorem ponad 30 książek, z których kilka ukazało się po polsku. W 2007 r.

Polityka 51.2009 (2736) z dnia 19.12.2009; Nauka; s. 102
Reklama