Archiwum Polityki

José Luis Rodriguez Zapatero. Szewc w tarapatach

Premier Hiszpanii buńczucznie zapewnia, że wyciągnie Unię z kryzysu, choć nie może sobie z nim poradzić we własnym kraju.

Hiszpanie dziś już nie wierzą, że rząd działa według jakiegoś przemyślanego planu. Przez kilka pierwszych miesięcy kryzysu Zapatero lekceważył go – cały czas zapewniał rodaków, że wszystko jest w porządku. Nawet kiedy kolejne sektory gospodarki zaczęły hamować, a ludzie masowo tracili pracę, nadal karmił ich optymistycznymi przemówieniami, podkreślając, że nie ma powodu do niepokoju.

Dziś, gdy bezrobocie przekroczyło 22 proc. i wiele rodzin nie stać na spłacanie zaciągniętych lekką ręką kredytów, Zapatero rozdaje zapomogi i uruchamia kolejne inwestycje publiczne. Wszystko po to, by rozładować napięcia społeczne. Ale kasa państwa jest pusta, a kolejne inwestycje napędzają dług publiczny.

Zapatero, co po hiszpańsku znaczy szewc, został premierem w 2004 r. tuż po zamachach w madryckich pociągach. Rok wcześniej rozpoczęła się wojna w Iraku i rządząca wówczas w Hiszpanii prawica wysłała tam żołnierzy. Hiszpanie nie byli tym zachwyceni, a kiedy wyszło na jaw, że bomby w Madrycie podłożyli islamscy terroryści, w kraju zawrzało. Zapatero wykorzystał to oburzenie i dzień po zamachach obiecał, że jeśli wygra, żołnierze natychmiast wrócą do domu. Trzy dni później wygrał wybory. Prawica przez wiele miesięcy utrzymywała, że głosowanie należało powtórzyć, bo ludzie wybrali lewicę pod wpływem świeżych emocji. Ale Zapatero nie był politykiem wyciągniętym z kapelusza. Od lat aktywnie działał w opozycji, a Hiszpanie pamiętali go z ostrej krytyki rządu José Marii Aznara.

Już w 1979 r. jako dziewiętnastolatek wstąpił do Partii Socjalistycznej, trzy lata później socjaliści wybrali go na swojego sekretarza w prowincji León, a w 1986 r. został najmłodszym parlamentarzystą.

Polityka 1.2010 (2737) z dnia 02.01.2010; Świat; s. 60
Reklama