Koniec roku to czas podsumowań, dlatego nie dziwi szczerość, z jaką Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” mówi o przyczynach wyborczej porażki PiS sprzed dwóch lat. Jarosław Kaczyński ujawnia, że jego partia musiała przystąpić do tamtych wyborów, nie mając wiedzy o zmianie w nastrojach społecznych, jaka dokonała się, gdy PiS było u władzy. Okazuje się, że polityków PiS nikt o tej zmianie nie poinformował. „Dowiedzieliśmy się dopiero z badań, które otrzymaliśmy dwa tygodnie po przegranych wyborach”, żali się Kaczyński. „Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że znaczna część Polaków myśli już w kategoriach innych aniżeli w 2005 r.” – dodaje, precyzując, że chodzi o myślenie w kategoriach „awansu, oczekiwań na wejście do klasy średniej” oraz tego, aby żyło się lepiej.
Sprawa pachnie przekrętem, gdyż Jarosław Kaczyński twierdzi, że PO o zmianie nastrojów wiedziała znacznie wcześniej. Powstaje pytanie, skąd PO o zmianie nastrojów się dowiedziała i czy przypadkiem nieuczciwymi metodami nie przechwyciła przed wyborami wyników badań, które PiS dostarczono dopiero dwa tygodnie po wyborach? A może wyniki te zostały celowo przetrzymane przez część niechętnych PiS środowisk naukowych w celu zmylenia polityków tej partii? Warto byłoby również zbadać, dlaczego w ciągu zaledwie dwóch lat rządów PiS znaczna część Polaków tak radykalnie zmieniła kategorie, w których myślała, i jaką rolę odegrały w tej sprawie wrogie PiS media? Tak czy inaczej fakt, że przystępując do wyborów PO wiedziała coś, o czym PiS dowiedziało się dopiero dwa tygodnie po wyborach, pokazuje, że szanse nie były równe, a zwycięstwo się PO nie należało.
W wywiadzie Jarosław Kaczyński obwinia o kiepski wynik wyborczy również siebie, przyznając, iż „chory i bez przygotowania” poszedł na telewizyjną debatę „z dobrze przygotowanym Tuskiem”.