Archiwum Polityki

Polityka i obyczaje

Reporterzy „Rzeczpospolitej” przyjrzeli się dokładniej kartkom świątecznym rozsyłanym w grudniu przez ministerstwa i urzędy. „Rezultaty są zaskakujące – podsumowali wyniki badań – trudno zorientować się, o jakie święta chodzi. Niełatwo znaleźć tradycyjne motywy religijne, jak żłobek, stajenka betlejemska, Dzieciątko Jezus czy pastuszkowie i aniołowie”. Najlepiej wypadła Kancelaria Premiera, która z powodu oszczędności zrezygnowała z kartek.

Którego z polityków zaprosiłbyś na Wigilię? – zapytał czytelników „Super Express”. Na pierwszym miejscu znalazł się Lech Kaczyński, lecz z marnym wynikiem (8,61 proc. wskazań). Aż 23,06 proc. odpowiedziało, że nie zaprosiliby nikogo, co nie zdziwiło psychologa Piotra Mosaka: „Ludzie zdają sobie sprawę, że nie ma sensu zapraszać do stołu, nie tylko świątecznego, ludzi kłótliwych i rozgorączkowanych. Zepsują tylko świąteczny nastrój”.

W „Fakcie” politycy wspominali dawne Wigilie i prezenty. Jedna wypowiedź mogłaby zainteresować psychologa freudystę: „Lech Kaczyński do tej pory pamięta też prezent, którego... nigdy nie dostał. Marzył o samochodzie na pedały, ale Mikołaj nigdy mu tego podarunku nie przyniósł”.

Ogromne wrażenie na słuchaczach Radia Zet zrobił Joachim Brudziński (PiS) opowiadający o swych obowiązkach przedwigilijnych: „Cap za główkę, fiu po brzuszku, flaczki na wierzch. Karpia zabijam i nie mam z tym problemu”.

Pisarka Dorota Masłowska obiecała napisać orędzie noworoczne dla redagowanego przez Pawła Dunina Wąsowicza miesięcznika „Lampa”, lecz przysłała tylko esemesa, w dodatku z błędami literowymi: „Drogi Du, już teraz mogę powhedziec ze nic z mojego oredzia nie będzie, mam w glowie ryczaca pustke, brak Internetu w chacie i duzo zdekompletowanych kapci wokół.

Polityka 1.2010 (2737) z dnia 02.01.2010; Polityka i obyczaje; s. 114
Reklama