Archiwum Polityki

Idą bombki

Chciałbym mieć twoje zmartwienia i pieniądze Rockefellera – mówiło się dawniej. Teraz ja się martwię, że „wicepremier Iwanow krąży po Polsce”. We wrześniu ubiegłego roku „Wyborcza” potwornie nas przestraszyła, donosząc, że „Siergiej Iwanow, kolega Putina z KGB, dziś pierwszy wicepremier Rosji, od kilku dni – bez rozgłosu i wiedzy MSZ – gości w Polsce”. Generał to dobry znajomy Putina, as wywiadu. Był zastępcą Putina na stanowisku szefa Służby Bezpieczeństwa, „spadkobierczyni NKWD i KGB”. Podczas konfliktu w Czeczenii był ministrem obrony. I taki człowiek krąży bezkarnie po Polsce! Wiadomość tę czytałem z narastającym oburzeniem, gdyż nie lubię, kiedy KGB kręci się bezkarnie po Polsce. Rosjanie lubią wpaść do Polski bez zaproszenia i potrafią się zasiedzieć – to fakt.

Jarosław Kaczyński pytał (całkiem bez sensu!), po co zaproszono Putina na rocznicę Września? A teraz my zapytajmy, dlaczego „gościł” u nas Iwanow? Z „Gazety” wynikało, że wicepremier pojawił się na mistrzostwach Europy w koszykówce (ha! ha! ha!), gdzie w stroju kibica dopingował drużynę Rosji. „Ubrany w ciemną koszulkę polo, w dżinsach i sportowych butach. Jego ochrona liczyła 15 chłopa”. Przed „Gazetą” nic się nie ukryje. Przez cały mecz „nie zwracał uwagi na próbujących się przedrzeć przez jego ochronę Polaków”. W pierwszej chwili sądziłem, że to zamachowcy z naszych służb, fundamentaliści Antoniego Macierewicza, obwieszeni dynamitem, usiłowali wysadzić Iwanowa w powietrze, ale okazało się, że to polscy (?) biznesmeni, bez godności, usiłowali zamienić choćby kilka słów ze spadkobiercą NKWD i pacyfikatorem Kaukazu. Ostatecznie zaszczytu dostąpił tylko Ryszard Krauze i to na krótko. Znów nas poniżyli, i to na naszym boisku.

Polityka 2.2010 (2738) z dnia 09.01.2010; Passent; s. 89
Reklama