Edwin Bendyk: – Podczas konferencji poświęconej Puszczy Białowieskiej, która w pana książce „Świat bez nas” odgrywa także bardzo ważną rolę, wygłosił pan przejmujący wykład. Dlaczego ten kawałek lasu tak pana zafascynował?
Alan Weisman: – W Stanach Zjednoczonych często spotykam Europejczyków, którzy przyjeżdżają do naszych parków narodowych. Mówią, że w Europie nie ma już dziewiczej przyrody. Nie wiedzą, jak się mylą. Podobnie dziewiczego i oryginalnego ekosystemu jak Puszcza Białowieska nie mamy nawet w Ameryce, to unikat w skali całej północnej półkuli, najlepiej zachowany na ziemi las strefy klimatu umiarkowanego.
Ja mieszkam w lesie, który odrodził się w ciągu ostatnich stuleci po tym, jak w XVII w. osadnicy z Europy wycięli pierwotny drzewostan, by zrobić miejsce na pola uprawne i pozyskać materiał na domy, kościoły i statki. Gdy farmerzy ustąpili, drzewa wróciły, odtwarzając piękny las. Dopiero jednak gdy stanąłem w Puszczy Białowieskiej, spojrzałem na przyrodę nietkniętą ludzką ręką i zrozumiałem wyjątkowość tego zakątka świata, nieustępującą wyjątkowości Puszczy Amazońskiej. Nie mam wątpliwości, że dla zachowania takich obszarów należy zrobić wszystko.
Dlaczego?
Po pierwsze, Puszcza Białowieska jest świadkiem historii. Przecinały ją drogi łączące Mińsk z Wilnem i Warszawą, przemierzający je podróżni, z królami Polski włącznie, widzieli to samo co dzisiejszy gość puszczy – dziewiczy, trwający niezmiennie las. Jako ludzie stworzyliśmy wielkie cywilizacje i wyrafinowaną kulturę, ciągle jednak jesteśmy ssakami i natura niezmiennie nas inspiruje. By zrozumieć współczesne miasto, trzeba poznać jego architekturę i jednocześnie charakter przepływającej przez nie rzeki.