Muzea wolnomularskie są turystyczną atrakcją w Niemczech, Austrii i we Francji. Takie miało też powstać w pałacu w Dobrzycy niedaleko Pleszewa. Klasycystyczny pałac postawił hrabia Augustyn Gorzeński, jeden ze współtwórców Konstytucji 3 maja, związany z ruchem wolnomularskim. Symboliki tego ruchu można się nawet doszukać w architekturze pałacu zbudowanego na planie węgielnicy. Kiedy był tu oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu, apelowano o zbieranie masońskich i antymasońskich pamiątek: medali, szarf, sztandarów, fartuszków, druków, rycin, mebli czy naczyń biesiadnych. Planowano bowiem otwarcie na parterze pałacu stałej wystawy masoników. Ale nim ją w pełni stworzono, Dobrzyca stała się muzeum samorządowym i wpływ na to, co się w nim pokazuje, uzyskali lokalni politycy. W 2005 r. prawicowi radni sejmiku wielkopolskiego doprowadzili do odejścia ze stanowiska przewodniczącego rady muzeum prof. Tadeusza Cegielskiego, historyka i zarazem Mistrza Wielkiej Loży Narodowej Polski. Zabrano się też do zmiany statutu muzeum, którą w lipcu ub.r. sejmik ostatecznie przeprowadził, a minister kultury niedawno zaakceptował.
W Dobrzycy nie będzie Muzeum Wolnomularstwa ani Muzeum Oświecenia, co planowano, z charakterystycznymi dla tej epoki masonikami. W odrestaurowanym za ponad 20 mln zł pałacu powstanie Muzeum Ziemiaństwa, kolejne muzeum w Wielkopolsce z ekspozycją ziemiańskich pałacowych wnętrz. Pogrzebano lub odsunięto na lepsze politycznie czasy szansę stworzenia tu oryginalnej placówki muzealnej, która byłaby atrakcją dla turystów z Polski i z zagranicy. Do jej kosztów utrzymania podatnik może by i nie musiał dokładać. A stało się to teraz, kiedy stanowiska szefa rady muzeum w Dobrzycy, marszałka województwa wielkopolskiego i ministra kultury zajmują nie politycy LPR czy PiS, a PO.