Archiwum Polityki

Prawie małżeństwo

10 lat obowiązywania pacs, obywatelskiego paktu solidarności, jak Francuzi szumnie nazwali uproszczoną rejestrację związku dwóch partnerów, przyniosło ciekawy materiał. Wprowadzaniu tej instytucji, wówczas pionierskiej w Europie, towarzyszyły manifestacje na ulicach oraz rewolta kręgów prawicowo-katolickich, a jeden z ówczesnych posłów tych barw ogłosił, że „zawrze pacs z własnym psem”. Chodziło o to, że związki mogły rejestrować osoby tej samej płci oraz się później z nich wyrejestrować w formie listu poleconego do stosownego urzędu. Miały przy tym ulgi podatkowe przysługujące małżonkom, korzystniejsze zasady dziedziczenia po partnerze i kilka innych przywilejów. Za to bez prawa do adopcji. I co? I nic. W ciągu 10 lat zawarto ponad 500 tys. pacs, w Paryżu dwa razy więcej niż gdzie indziej, a ich liczba systematycznie rośnie i niewykluczone, że w przyszłości będą powszechniejsze niż związki małżeńskie. 95 proc. pacs tworzą osoby różnych płci i mimo że to kontrakt uproszczony, w ciągu ostatnich 7 lat rozpadło się ich mniej więcej tyle samo co małżeństw (18 proc.). Ani Sodomy, ani Gomory.

Polityka 4.2010 (2740) z dnia 23.01.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Reklama