Robert Mueller kieruje amerykańskim Federalnym Biurem Śledczym (FBI). Na temat przestępczości, również tej w wymiarze wirtualnym, wie niemal wszystko. A jednak, jak przyznał publicznie, mimo ogromnej wiedzy padł ofiarą próby hakerskiego ataku, który zmniejszył jego zapał do korzystania z usług bankowości internetowej. Jedną z najpopularniejszych technik, jaką agresorzy wykorzystują, by podejść internautów i przejąć kontrolę nad komputerami, jest phishing. Metoda polega na rozsyłaniu fałszywych e-maili, do złudzenia przypominających oficjalną korespondencję banku obsługującego konto online, znanego od lat towarzystwa ubezpieczeniowego czy nawet wewnętrzną pocztę firmy, w której się pracuje. Może to być także e-mail wykorzystujący powszechne zainteresowanie jakimś tematem, jak śmierć Michaela Jacksona czy w tej chwili trzęsienie ziemi na Haiti.
Niewinny list zawiera ofertę specjalną lub prośbę o aktualizację informacji. Po kliknięciu na wskazany link otwiera stronę internetową, do złudzenia przypominającą witrynę, z której internauta korzysta na co dzień podczas operacji bankowych, a na niej np. formularz zachęcający do aktualizacji danych osobowych, z hasłem dostępu do konta włącznie. Kto da się nabrać, przekazuje hakerom wszystkie dane potrzebne do bezkarnego dysponowania bankowym kontem.
W bardziej wyrafinowanych atakach nie trzeba nawet ujawniać danych, wystarczy zgodnie z instrukcją pobrać doczepiony do listu załącznik. Może to być aktualizacja oprogramowania flash, używanego na większości komputerów, by wzbogacić jego multimedialne funkcje, niewinny plik, zapisany jako dokument pdf, używany powszechnie do kodowania informacji tekstowych, czy też aktualizacja jakiejś funkcji przeglądarki internetowej.