Archiwum Polityki

Nasze wypędzone

To wstyd, że 20 lat po upadku komunizmu probierzem stosunków polsko-niemieckich jest polityczny upór Eriki Steinbach, urodzonej w 1943 r. córki okupacyjnego podoficera, a nie moralne i polityczne

Były prawie rówieśniczkami. Freya urodziła się w 1911 r., zaś Marion – w 1909 r. Dorastały w republice weimarskiej. Zasadnicze wybory moralne podejmowały w III Rzeszy. Po wojnie, jak mało kto, przyczyniły się do przezwyciężenia polsko-niemieckiego fatalizmu wrogości.

Obie były związane z niemieckim ruchem oporu przeciwko Hitlerowi. Po nieudanym zamachu 20 lipca 1944 r. z rąk hitlerowskich siepaczy utraciły najbliższych. Zmarła na początku stycznia 2010 r. Freya von Moltke straciła męża – Helmuta Jamesa von Moltke, nieżyjąca od ośmiu lat hrabina Marion Dönhoff – ukochanego kuzyna Heinricha von Lehndorffa. Wkrótce – w wyniku powojennych zmian granicznych – utraciły także swoje majątki. Ale obie kobiety pojednanie z polskim sąsiadem stawiały ponad narodowy i prywatny egoizm.

Jako wydawczyni „Die Zeit” i powszechnie uznany autorytet moralny Republiki Federalnej hrabina Dönhoff wspierała politykę Willy’ego Brandta, zaś Freya von Moltke wyrzekała się wszelkich roszczeń pod adresem Polski, które niezmiennie wysuwali przedstawiciele Związku Wypędzonych. Zaś po 1989 r. obie zdecydowanie zaangażowały się na rzecz europejskiego wychowania młodych Niemców i Polaków. Marion Dönhoff opiekowała się liceum w Mikołajkach i stworzyła prywatną fundację. Natomiast Freya von Moltke wsparła Krzyżową jako miejsce spotkań, w którym dziś także młodzi Izraelczycy i Palestyńczycy dyskutują o prawach człowieka.

Obie te kobiety stulecia miały różne temperamenty i odmienne rodowody.

Marion pochodziła ze starego niemieckiego rodu, który od 700 lat żył w Prusach, ale miał także swą polską linię. Natomiast Freya Deichmann, córka nadreńskiego bankiera, była mieszczanką.

Polityka 6.2010 (2742) z dnia 06.02.2010; Ludzie i obyczaje; s. 86
Reklama