Był 1521 r. Młody student teologii przyjechał do Paryża, miasta, któremu towarzyszyła aura jednego z najbardziej zepsutych w szesnastowiecznej Europie – rywalizować z nim mógł tylko Rzym. Prowincjusz widzi, jak religia i seks spotykają się w samym sercu metropolii. Szkocki pisarz Harry Reid, autor książki o narodzinach protestantyzmu, notuje, że prostytutki wysiadywały w jednej z bocznych naw katedry Notre Dame.
Studentem był Jan Kalwin. Wielu osobom kojarzy się jako reformator, który w pierwszej kolejności chciał poskramiać ludzkie żądze. Tymczasem, jak dodaje Reid, sam Kalwin niewiele mówił i pisał o seksie. W polu jego głównych zainteresowań był Bóg, którego – jak z kolei przekonuje Michael Horton, teolog z Westminster Seminary w Kalifornii – Kalwin traktował bardziej serio niż samego siebie. Oraz obowiązek, jaki spoczywa na każdym wiernym, by szerzyć sprawiedliwość społeczną. „Kalwin w pierwszej kolejności był duszpasterzem – mówi Horton. – Pierwszych misjonarzy protestanckich posyłał do młodzieży, a sam, mimo sprzeciwu rady miasta Genewa, chodził do szpitali, gdzie panowały plagi”.
Kalwin był człowiekiem skomplikowanym tak samo jak czasy, w których żył.
Urodził się w 1509 r. w Noyon – małym miasteczku we francuskiej Pikardii. Jego matka umarła, gdy miał pięć lat. Ojciec Girard pracował jako sekretarz biskupa i – by zwiększyć dochody – został prawnikiem kapituły. Dla syna wybrał teologię. Planował mu ścieżkę kariery kościelnej, choć zdawał sobie sprawę, że instytucje kościelne przeżarte są korupcją, nepotyzmem i wrogie jakimkolwiek reformom.
Pod koniec życia Girard pokłócił się z biskupem. Ten nałożył na niego ekskomunikę, której nie zdjęto aż do śmierci Kalwina seniora.