Archiwum Polityki

Co wie Paweł K.?

Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku, której ostatnim sukcesem było potwierdzenie, że w grobie na płockim cmentarzu pochowano Krzysztofa Olewnika, pomija milczeniem istotny wątek dotyczący porwania syna biznesmena z Drobina. Otóż kilka lat temu skazano, za wyłudzenie od ojca ofiary Włodzimierza Olewnika 30 tys. zł, dziennikarza z Płocka Pawła K. Wziął te pieniądze na koszty rzekomo związane z pozyskiwaniem informacji od pewnego osadzonego w więzieniu przestępcy. Nigdy nie ujawnił, kim był tajemniczy informator.

W 2004 r. w Płocku pojawiła się ekipa reporterów Polsatu, kręcili jakiś materiał. Skontaktował się z nimi ten sam Paweł K. – Zaoferował dokumenty z akt śledztwa dotyczącego porwania Krzysztofa Olewnika – mówi b. dziennikarka Polsatu Magda Dercz (dzisiaj zatrudniona w Polskim Radiu). – To było krótko po słynnym uprowadzeniu Nubiry z aktami tej sprawy. Paweł K. sugerował, że to, co posiada, było właśnie w tej Nubirze. Nubirą dwaj policjanci z Płocka przewozili kilkanaście tomów akt śledztwa w sprawie porwania. Zaparkowali auto w centrum Warszawy i na krótko zostawili pojazd bez opieki. Kiedy wrócili, samochodu już nie było. Do dzisiaj nie wiadomo, kto go ukradł i co stało się z aktami.

Magda Dercz pamięta, że Paweł K. dał jej kilkanaście stron dokumentów, mówiąc, że to tylko próbka, ma tego więcej. Po naradzie z przełożonymi zgłosiła ten fakt policji. Została wtedy przesłuchana i zapadła cisza. Dopiero w sierpniu 2009 r. została wezwana do prokuratury gdańskiej, gdzie ponownie opowiedziała o zdarzeniu z Pawłem K. – Później wezwano mnie ponownie na konfrontację z tym człowiekiem – mówi. – W żywe oczy kłamał, wypierał się.

Polityka 12.2010 (2748) z dnia 20.03.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama