Na oczach całego świata umiera drugi już więzień polityczny w najpiękniejszym mieście Karaibów, Hawanie. W stosunku do czasów wcześniejszych, kiedy też umierali więźniowie polityczni, reżim braci Fidela i Raula (młodszy jest prezydentem, a starszy mówi mu, co ma robić) zreformował się na tyle, że wiadomości o takiej demonstracji nie są już blokowane.
Mało tego, reformy poszły tak daleko, że Lech Wałęsa, którego nazwisko jest oficjalnie w Hawanie słowem niecenzuralnym jak carajo lub coño su madre, może nawet zatelefonować do więźnia i apelować, aby zaniechał głodówki. A mogli przecież powiedzieć Wałęsie, że w celach więziennych, podobnie jak w Polsce, nie ma telefonów. Chyba że podstawili jako rozmówcę oficera kubańskiej bezpieki, który mówił, co mówił, a prawdziwy więzień nic o telefonie nie wie. Fidel jest politykiem wiernym. Sobie.
Polityka
12.2010
(2748) z dnia 20.03.2010;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 11