Archiwum Polityki

Państwo otworzą!

Władza się uczy, choć powoli. Bunt internautów przeciwko wprowadzeniu rejestru zakazanych stron uświadomił rządowi, że gniew użytkowników sieci może być groźniejszy niż związkowców palących opony.
Myśleliśmy, że pisząc w kolejnych dokumentach o społeczeństwie informacyjnym, o rozwoju szerokopasmowego dostępu do sieci, aktywnie to społeczeństwo budujemy. Nie zauważyliśmy, że jesteśmy w samym jego środku” – przyznał Michał Boni, minister w Kancelarii Premiera, podczas konferencji „Polska otwarta”, odbywającej się na początku marca w Collegium Civitas. I deklarował dalej, że władza zrozumiała odebraną lekcję.

Przypomnijmy: w ramach prac nad ustawą hazardową, przewidującą m.in. zakaz gier hazardowych w sieci, powstał pomysł utworzenia rejestru stron i usług niedozwolonych. Środowiska internetowe, zarówno profesjonalne, zrzeszone w Polskim Towarzystwie Informatycznym i Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji, jak i obywatelskie, uznały, że politycy próbują wprowadzić tylnymi drzwiami cenzurę. Miejscami akumulacji społecznego niezadowolenia stały się organizowane ad hoc przedsięwzięcia. Portal Podziękujpremierowi.pl umożliwiał podpisanie się pod ironicznym listem dziękczynnym, wyrażającym wdzięczność za ojcowską troskę, jaką premier postanowił objąć dziką rzeczywistość Internetu. W krótkim czasie fala protestów połączyła dziesiątki tysięcy niezadowolonych.

Niezadowolonych podwójnie, bo rozczarowanych nie tylko rządowym pomysłem, lecz także krótką pamięcią władzy. Wszak na wynik wyborów w 2007 r. ważny wpływ miała mobilizacja młodego elektoratu za pomocą Nowych Mediów. Jej ikoną stała się akcja pod hasłem „zabierz babci dowód”. Od tego czasu popularność Internetu wzrosła jeszcze bardziej – korzysta już z niego ponad połowa Polaków, a dla ludzi młodych stał się on medium powszechnym i najważniejszym. Rządzący politycy od analiz opisujących, jak zmienia się świat, wolą studiować wyniki sondaży, z których niezmiennie ma wynikać, że dysponują absolutną legitymacją do sprawowania władzy.

Polityka 12.2010 (2748) z dnia 20.03.2010; Nauka; s. 72
Reklama