Patrzcie młodzi! – mam ochotę zawołać, kiedy czytam starą gwardię. Jako przystawkę polecam rozmowę Macieja Nowickiego („Newsweek”) z prof. Bronisławem Łagowskim (gazeta wynagrodziła czytelnikom cierpienie, jakiego zaznali kilka tygodni wcześniej czytając hakową rozmowę z prezesem Jarosławem Kaczyńskim). Łagowski, najlepszy komentator polityczny w Polsce, nie pierwszy raz ma odwagę podważać panujące dziś kanony. „Rozliczenia z przeszłością to fikcyjny problem – mówi. – Historia się nie powtarza, trzeba ją traktować jako »wyrok boski«, zamiast nieustannie zgłaszać pretensje do innych narodów, a następnie im przebaczać z pozycji rzekomej wyższości moralnej, wykazywać narodowy polski egotyzm”.
„Przezwyciężenie wrogości polega na dystansie do przeszłości, a następnie darowaniu sobie win. Nie ma sensu wytykanie sobie i równoważenia podłości w stylu: »Co prawda wy, Ukraińcy, wyrzynaliście Polaków w 1943 roku, ale my zachowywaliśmy się wobec was równie źle w latach 30«. Podobnie w stosunkach z Niemcami, strona polska uczyniła casus belli z Eriki Steinbach, mówiąc, że jej obecność w Widomym Znaku zniweczy pojednanie. Jakie to pojednanie – pyta Łagowski – jeśli jeden taki fakt mógłby je skasować.
W Polsce – mówi Łagowski – panuje „proste wyobrażenie o polityce wschodniej: trzeba zwalczać Rosję i wykorzystać do tego Ukrainę. Dlatego 100 tysięcy zamordowanych na Wołyniu i w Galicji Wschodniej nie jest fundamentalne, a Katyń jest.