8 czerwca 2004 r. to jeden z czarniejszych dni dla polskich żołnierzy. Na skład amunicji, który rozbrajali saperzy, poleciały pociski. Zginęło dwóch Polaków, trzech Słowaków i jeden Łotysz. Paweł Ślizak cudem nie dołączył do listy. – Jak zobaczyłem, że ktoś się tam rusza, pobiegłem na pomoc. Zacząłem go odciągać, bo niedaleko palił się star, wokół było pełno pocisków, a on się wyrywał. Chciał wrócić po karabin – mówi Mendel, który niebawem jedzie na kolejną, już siódmą misję.
Uratowany Paweł Ślizak, który miał oparzenia różnego stopnia na 85 proc. ciała, też chce wrócić do wojska. Marzy mu się, że znów pojedzie na misję. – Podziwiam jego upór i chciałbym go znów zobaczyć w mundurze – mówi płk Waldemar Zakrzewski, który z podobnym uporem chce walczyć, żeby do jednostki, choćby jako pracownik cywilny, wrócił Paweł Staniaszek, który w Afganistanie stracił nogi. Jak na razie redakcja zorganizowała zbiórkę na protezy. Zebrano ponad 14 tys. zł. jull