Archiwum Polityki

Nie mają Ochoty

Wałkowanie w mediach błahych tematów zastępczych (np. prawybory prezydenckie w PO) przysłoniło ostatnio temat poważny i bulwersujący, jakim jest wzmożona penetracja kraju przez islamskich radykałów. Media ujawniły, że ludzie ci – wykorzystując naszą nieuwagę – wznoszą właśnie na warszawskiej Ochocie dwunastometrowy meczet z osiemnastometrowym minaretem oraz kompleksem pomieszczeń, w których znajdą się biblioteka, sala multimedialna, galeria sztuki, kawiarnia i restauracja. Z informacji wynika, że grupa jest zorganizowana i działa wyjątkowo sprytnie, gdyż wcześniej zdołała zgromadzić wszystkie niezbędne zgody i pozwolenia na budowę.

Realizowaną w majestacie prawa samowolę budowlaną oprotestowało kierowane przez pana Wójcika stowarzyszenie Europa Przyszłości, które przeprowadziło już pikietę „przeciwko islamizacji naszego kraju”. Z wiedzy prezesa Jana Wójcika wynika, że inwestorzy określający siebie jako Liga Muzułmańska są powiązani ze słynnym Bractwem Muzułmańskim, zrzeszającym skrajnych muzułmańskich fundamentalistów, „których misją jest stworzenie w Europie państwa islamskiego”. Na swojej stronie internetowej stowarzyszenie przyznaje, że „choć nie jest to u nas jeszcze poważny problem, lepiej zawczasu przeciwdziałać, niż potem załamywać ręce”. Szef Ligi, niejaki Samir Ismail, w sprytny sposób bagatelizuje sprawę twierdząc, że na Ochocie nie powstaje klasyczny meczet, ale ośrodek kultury. Chytrze umniejsza przy tym znaczenie samej Ligi, którą określa jako „garstkę muzułmanów, stanowiącą jakieś 0,07 proc. ludności Polski”. Jednocześnie nie ujawnia, dlaczego ta garstka tak uparcie mieszka od lat u nas, a nie u siebie, i co chce w ten sposób osiągnąć?

Rodzi się pytanie, czy nad ośrodkiem przeznaczonym dla tak mikroskopijnej garstki koniecznie musi górować aż osiemnastometrowa wieża?

Polityka 14.2010 (2750) z dnia 03.04.2010; Fusy plusy i minusy; s. 119
Reklama