Archiwum Polityki

07 zgłoś się ...po M2

Wysokie stanowisko w policji może oznaczać atrakcyjne mieszkanie służbowe za grosze. Przy tej okazji naginane i łamane są przepisy.
Zastępcą komendanta wojewódzkiego policji w Radomiu (na razie pełniącym obowiązki) został właśnie Tomasz Kowalczyk, funkcjonariusz z Warszawy. Zajmuje się tam logistyką. Kilka miesięcy wcześniej pisaliśmy (polityka.pl, 28 sierpnia 2009 r.: „Jak policja zdobywa mieszkania”), że ówczesny dyrektor biura logistyki Komendy Głównej Policji, ten sam Tomasz Kowalczyk, dostał przydział na mieszkanie służbowe (65 m kw. w centrum Warszawy), chociaż mu się nie należało. Po pierwsze dlatego, że dyrektor miał już w stolicy własne mieszkanie. Nie został tu ani oddelegowany z innego miejsca, ani służbowo przeniesiony, a takie właśnie sytuacje uzasadniają przydział lokalu służbowego. Po drugie, dostał wcześniej pomoc finansową (14 tys. zł) na remont własnego domostwa. To też wyklucza przydział kwatery.

Dyrektor Tomasz Kowalczyk swoją prośbę o przydział służbówki uzasadniał chorowitością dwójki małych dzieci i ogólnie trudną sytuacją rodziny. Nie wspomniał o posiadanym już mieszkaniu. Fakt, nie było duże – 37 m kw. Postanowił go się pozbyć, przekazując je synowi. 6-letnie dziecko zostało więc samodzielnym właścicielem, a jego rodzice i siostrzyczka znaleźli się nagle bez dachu nad głową. Rzecz jasna, wyłącznie na papierze.

Przewinienie Kowalczyka nie jest wielką aferą, a on sam – powie ktoś – nie aż takim złoczyńcą. W końcu szef biura logistyki KGP zasługuje na cywilizowane warunki. Ale właśnie dlatego, że piastował w policji tak strategiczne stanowisko, obie historie – i ta mieszkaniowa, i obecna nominacja – mocno zbulwersowały policyjne związki zawodowe. Dyrektor bowiem nie dość, że obracał ogromnymi pieniędzmi, kupował sprzęt i samochody, organizował przetargi, komputeryzował i ubierał policję, to także nadzorował gospodarkę mieszkaniową.

Polityka 16.2010 (2752) z dnia 17.04.2010; Kraj; s. 29
Reklama