– Polskim bankom pomogła stosunkowo niewielka zależność od kredytów, napływ funduszy europejskich i inwestycji zagranicznych, a także spora elastyczność rynku pracy, inaczej niż podczas poprzedniego spowolnienia gospodarczego w Polsce – tłumaczy dziś Mateusz Morawiecki. Prezes BZ WBK nie uważa swoich ubiegłorocznych przestróg za błąd. – Jeśli ktoś ostrzega przed pożarem, gdy jest on jeszcze w zarodku, to chyba dobrze? – pyta. W gaszeniu bardzo pomogły Narodowy Bank Polski (zapewniając płynność na rynku) i Komisja Nadzoru Finansowego (przekonując zagranicznych właścicieli naszych banków, aby zrezygnowali z transferu dywidend i zostawili zyski za 2008 r. w Polsce). – Wówczas istniało spore ryzyko, że ludzie wycofają z banków oszczędności. Na szczęście ten odpływ okazał się znikomy. Rząd uspokoił nastroje podnosząc wysokość maksymalnych rekompensat z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego do 50 tys. euro na osobę – przypomina Krzysztof Rosiński, prezes Getin Noble Banku.
Kryzys przyniósł jednak spore zmiany w polskich bankach.