W złotówkach czy w euro?
Nie znaczy to jednak, że oferta jest dziś taka sama jak przed początkiem światowego kryzysu. Teraz banki dokładniej sprawdzają nasze możliwości finansowe, a od osób gorzej zarabiających wymagają większego niż kiedyś wkładu własnego. Kryzysowa zawierucha okazała się też sporym zagrożeniem dla dostępności i stabilności kursu franka szwajcarskiego – waluty, w której w 2008 r. udzielano aż dwóch trzecich wszystkich kredytów hipotecznych w Polsce.
Frank zdecydowanie stracił na znaczeniu. Dziś kredyt w tej walucie oferuje tylko kilka banków i to wyłącznie dobrze zarabiającym. Dlaczego zaufanie do szwajcarskiego pieniądza nie wraca wraz z uspokojeniem sytuacji na światowych rynkach? Banki wciąż pamiętają o poważnych kłopotach, jakie kilka miesięcy temu same miały z dostępem do tej waluty. Pomogła im dopiero wspólna akcja NBP i jego szwajcarskiego odpowiednika. W ostatnim kwartale 2009 r. we frankach udzielono zaledwie 8 proc. wszystkich kredytów hipotecznych.
Duża część klientów przestraszonych gwałtownymi wahaniami kursowymi wróciła do złotego. Ale nie znaczy to, że jesteśmy skazani wyłącznie na naszą walutę narodową. Odważniejsi pożyczkobiorcy mają do dyspozycji wschodzącą gwiazdę rynku kredytowego, czyli euro.