Archiwum Polityki

Spróbujmy

Rok temu w kwietniu w stulecie urodzin Adolfa Bocheńskiego, jednego z najwybitniejszych politycznych publicystów II Rzeczpospolitej, „Gazeta Wyborcza” przypomniała tekst „Polska w polityce Stalina”. Bocheński zapowiadał w nim powolne wchłonięcie Polski przez ZSRR w ramach realizowanej przez Stalina światowej rewolucji. Bardzo możliwe, że do tego wchłonięcia w pełni nie doszło po prostu dlatego, że Stalin nie zdążył. Tekst Bocheńskiego ukazał się w „Orle Białym” 18 czerwca 1944 r. Dokładnie miesiąc później Adolf Bocheński, podporucznik Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, zginął na polu bitwy pod Anconą podczas rozbrajania miny.

Choć Stalin zmarł w 1953 r., wiele wody musiało upłynąć w Wiśle i w Wołdze, abyśmy doszli do chwili, gdy premierzy Polski i Rosji podadzą sobie ręce na cmentarzu ofiar stalinowskiej zbrodni w Katyniu.

Tragiczna katastrofa lotnicza, która wydarzyła się dwa dni potem pod Smoleńskiem, nie pozwala ani dać się pojąć, ani skomentować. Mimo natrętnie pchających się do głowy skojarzeń, jest ona przecież kompletnie niezależna od miejsca i daty. A jednak odciśnie się nieznanym nam dziś jeszcze piętnem na naszej bliższej i dalszej przyszłości. Tego na pewno nie unikniemy.

Śmierć prezydenta Rzeczpospolitej, wielu polskich polityków i dowódców wojskowych uświadomiła nam, jak małe i pozorne są często nasze zwycięstwa i jak złudne nasze moralne i polityczne podziały.

Aż strach pomyśleć, że tragedia musiała nami potrząsnąć tak okrutnie, byśmy nagle zaczęli patrzeć na siebie ze zrozumieniem i współczuciem. Rzeczywiście, zdarzyło się coś, co nas wszystkich zgięło, i to na długo.

Przez pamięć dla tych wszystkich, którzy zginęli, powtarzam – wszystkich – spróbujmy być dla siebie lepsi.

Polityka 16.2010 (2752) z dnia 17.04.2010; Tym; s. 130
Reklama