Archiwum Polityki

Wybory w czerni

Wybory prezydenckie odbędą się 20 czerwca. Chociaż kampania będzie się toczyć w cieniu katastrofy, polityczne skutki wyborów będą trwały lata.
W trudnej sytuacji znalazła się Platforma Obywatelska, która będąc u władzy odpowiada za wszystko, co wiąże się z bezpośrednimi skutkami katastrofy, za śledztwo i za ceremoniały, i musi tym obowiązkom sprostać jeszcze przez dłuższy czas. I to wedle najwyższych standardów organizacyjnych, moralnych i estetycznych. Przy czym nie powinna odpowiadać na pretensje i zaczepki, których nie brakuje, tylko, jak do tej pory, robić, co należy.

Już zresztą pojawiają się zarzuty, że straty w katastrofie były nierówne, że PO straciła najmniej (tak to ujęła Agnieszka Romaszewska), że nie ma ona już poważnej konkurencji w wyborach, co teraz wykorzysta politycznie. A więc obsadzi swoimi ludźmi wakaty w kilku instytucjach, zmieni los ustaw, co do których intencje zmarłego prezydenta były znane. „Czują się w tym kraju bezkarni, czują się ponad wszystkim (...) Pewni są, że ich będzie szef BBN, szef NBP, szef IPN. Ślina im cieknie na myśl o każdym z tych stanowisk, gdy nam z oczu ciekną łzy” – napisał Piotr Cybulski, dziennikarz Radia Plus, dobrze oddając nastroje radykalnej części PiS.

Takie podejrzenia powodują, że politycy Platformy skazani są na polityczny minimalizm, reagowanie na najpilniejsze potrzeby wynikające z konstytucji i sytuacji. Jeśli trzeba ogłosić termin wyborów, to się ogłasza, jeśli trzeba zorganizować pogrzeb na Wawelu, to się organizuje...

Jeszcze przez długi czas każda inicjatywa partii Tuska, każda decyzja personalna będzie prześwietlana przez opozycję pod kątem, czy aby nie dochodzi do zawłaszczania państwa. Będzie silna presja, aby na opuszczone w wyniku wypadku stanowiska przychodzili ludzie jeśli nie związani wprost z PiS, to przynajmniej z kręgu przez tę partię akceptowanego.

Polityka 17.2010 (2753) z dnia 24.04.2010; _PUSTY_; s. 10
Reklama