Przynajmniej część Rosjan dziwi się zaskoczeniu Polaków falą empatii, jaka dotarła od nich do Polski. – Przecież my na cudzy ból reagujemy bardzo silnie, taka reakcja tkwi w naszych genach. Nie czytaliście rosyjskiej literatury? – podsuwa interpretację rosyjski dyplomata. Także nasz przyjaciel, znany ukraiński dziennikarz Witalij Portnikow ostrzega przed nadawaniem rosyjskim reakcjom przesadnego znaczenia politycznego. – Nie bądźcie dziećmi – tłumaczy. – Najpierw boicie się, że Moskwa wjedzie do was tankami, teraz cieszycie się, że zasypuje was kwiatami. A naprawdę ani dawniej nie było mowy o tankach, ani teraz nie ma nadzwyczajnych wieńców.
Może ma rację, ale na początku przypomnijmy wydarzenia z Rosji. Władimir Putin poleciał do Smoleńska na miejsce katastrofy, został tam do 4 rano w niedzielę, a już następnego dnia udał się ponownie na pożegnanie trumny. Nawet z powodu tak przeżywanej w Rosji katastrofy jak zatonięcie „Kurska” – dumy narodowej floty – Putin nie podjął takich gestów. Teraz żałobę narodową ogłoszono w całej Rosji. Na dworcach i lotniskach powołano całe sztaby ludzi mające pomóc polskim rodzinom. W Rosji główne media są sterowane przez Kreml. Nie tylko główny kanał telewizji pokazał „Katyń”, ale i II zmienił program, by wyświetlić „Popiół i diament”. Najważniejsze jednak, że główny dziennik telewizyjny „Wremia” – oglądany w całym kraju przez miliony – podał specjalny 10-minutowy blok informacyjny, wywalając całą prawdę o zbrodni katyńskiej, ilustrowaną fragmentami filmu.