Archiwum Polityki

Biedny jak Japończyk

Japonia, która zupełnie nie kojarzy się z biedą, powoli przyznaje, że wielu jej obywateli ledwo wiąże koniec z końcem. Kiedy jesienią zeszłego roku po raz pierwszy w historii ogłoszono wysokość minimum socjalnego (22 tys. dol. rocznie dla czteroosobowej rodziny), okazało się, że wiele rodzin żyje poniżej granicy ubóstwa. Według japońskiego ministerstwa pracy, problem dotyczy nawet 20 mln obywateli, czyli blisko 16 proc. W Ameryce, którą Japończycy zwykle podają jako przykład państwa o rażących nierównościach społecznych, wskaźnik ten wynosi 17,1 proc. Oczywiście, bieda w wydaniu japońskim nie oznacza życia w łachmanach na ulicy.

Ponad 80 proc. żyjących w ubóstwie to osoby wykonujące nisko płatną, dorywczą pracę, bez ubezpieczenia socjalnego i praw do zasiłków. Zwykle wystarcza im pieniędzy na jedzenie, ale na lekarstwa, opłaty czy bilet do kina już niekoniecznie. Według ekspertów, Japończycy zaczęli mieć problem z biedą już we wczesnych latach 90. ubiegłego wieku, kiedy krajem wstrząsnął kryzys gospodarczy, ale rząd ukrywał prawdę. I dopiero kiedy będąca u władzy od blisko 50 lat Partia Liberalno-Demokratyczna oddała stery w ręce Partii Demokratycznej i premiera Yukio Hatoyamy, dyskretni dotychczas urzędnicy zaczęli ujawniać statystyki.

Polityka 18.2010 (2754) z dnia 01.05.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Reklama