Archiwum Polityki

Wiara, szmara, para

●●●●○○
Marek Edelman: Bóg śpi, ostatnie rozmowy prowadzą Witold Bereś i Krzysztof Burnetko, Świat Książki, Warszawa 2010, s. 256

Te rozmowy powstały w 2007 r. (Marek Edelman zmarł w 2009) i ich kanwą jest Dekalog. Ale Edelman nie dał się namówić na moralizowanie, mówi też więcej o życiu, o złu, o getcie i powojennej rzeczywistości niż o Bogu. „Pan Bóg, wiara, szmara, para” – przedrzeźnia swoim sposobem rozmówców. „Dużo ci pomogą zdrowaśki, lepiej o suchara się postaraj” – opowiada im na pytania o religijność w czasie wojny. „Wy macie jakiegoś hyzia, że wszystko musi być związane z religią”, tymczasem „Bóg śpi” – jak powiedział Edelman uczniom, którzy go odwiedzili, a światem rządzą ludzie. Harmonia i piękno, owszem, istnieją w kosmosie, ale w galaktykach niezamieszkanych przez ludzi. Świat zaś jest podległy tej nieudanej mutacji ludzkiej, która jest skłonna do przemocy i wymaga jeszcze wielu lat cywilizowania. Edelman był wyczulony na zło. Dziś nie ma kto nas przed tym złem ostrzegać. Jedyna wiara, do jakiej się przyznawał, to była wiara w mądry socjalizm, czyli w ideały Bundu. W to, że należy wychować ludzi, by sobie pomagali (z natury do tego nie są skłonni), i walczyć o autonomię kulturalno-polityczną mniejszości. I to się, zdaniem Edelmana, w krajach zachodnich w dużej mierze udało.

W tych rozmowach Edelman złości się, bo kategorie używane dzisiaj nie pasują do rzeczywistości getta, złości się też, gdy ma oceniać zarówno siebie jak i bliźnich, złości się też na uwznioślenia, czyli „wzdychy”. Rozmowy z nim zawsze mają siłę, zawsze wydobywają coś istotnego i z tamtej rzeczywistości, i z dzisiejszej.

Polityka 18.2010 (2754) z dnia 01.05.2010; Kultura; s. 56
Reklama