Archiwum Polityki

Okazjonalny transwestyta

●●●●○○
Leonardo Padura, Trans w Hawanie, przeł. Marcin Sarna, Wydawnictwo Znak, Kraków 2010, s. 214

A jednak istnieje życie prozy kryminalnej poza Półwyspem Skandynawskim! Ogromny sukces powieści Szweda Stiega Larssona zepchnął w głęboki cień produkcje kryminalne z innych zakątków świata. Szkoda, bo przez to umykają uwadze czytelników książki w tym gatunku wyborne, jak choćby te Leonardo Padury. Właśnie ukazała się u nas trzecia część sagi o przygodach porucznika hawańskiej policji Mario Conde, zatytułowana „Trans w Hawanie”. Kryminały Padury są dla mnie odkryciem ostatnich miesięcy. Odnajduję tu specyficzny klimat prozy iberoamerykańskiej, w której dojmująca melancholia miesza się ze zmysłowymi opisami świata. Poza tym każda kolejna część serii „Cztery pory roku” jest lepsza od poprzedniej. To dlatego, że Padura wykreował wyrazistych, wciąż zmieniających się bohaterów, którymi są wspomniany już Conde i... Hawana.

W „Transie w Hawanie” Mario musi spenetrować świat gejów, co dla niego, „stalinowskiego macho” – jak sam siebie określa – jest doświadczeniem dotkliwym. Pracuje bowiem nad sprawą morderstwa młodego geja. Ktoś udusił go w Lesie Hawańskim w dzień katolickiego Święta Przemienienia Pańskiego. Co intrygujące, ofiara nie broniła się, a do tego ubrana była w szykowną suknię. Jest to o tyle dziwne, że, jak twierdzą znajomi zabitego, zamordowany nie był transwestytą. Im więcej Conde przebywa z gejami, tym bardziej się zmienia – to sytuacja dla niego zupełnie niewytłumaczalna. Dość rzec, że policjant, który jest niespełnionym pisarzem, po długich latach rozbratu z maszyną do pisania tworzy nowe opowiadanie... Nie chcę mnożyć kolejnych pochwał, powiem krótko – chciałbym, żeby następna część cyklu pojawiła się u nas jak najszybciej.

Polityka 18.2010 (2754) z dnia 01.05.2010; Kultura; s. 56
Reklama