Dług LPR, który ma swoją siedzibę przy ulicy Hożej, wynosi ok. 4 tys. zł, a Samoobrona, która zajmuje siedzibę w Al. Jerozolimskich, jest winna 500 zł. Problem w tym, że od dłuższego czasu obie partie nie odbierają wezwań do zapłaty. Po wyborach w 2007 r. w obu siedzibach zaczęło obumierać życie partyjne i od dłuższego czasu egzekutorzy wysyłani przez miasto nie mogą zastać żadnego działacza.
Po klęsce wyborczej w 2007 r. obie partie zostały pozbawione rządowej dotacji i subwencji przysługującej ugrupowaniom, na które głosuje co najmniej 3 proc. wyborców. Jednak do połowy 2009 r. LPR i Samoobrona miały jeszcze swoich eurodeputowanych, którzy dostają pieniądze na prowadzenie biur. W ubiegłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego obie partie doznały kolejnego ciosu i straciły europosłów. W tym czasie pojawiły się pierwsze kłopoty z płatnościami. Sprawa została przekazana do miejskiego biura podatków i egzekucji.
Jak twierdzi jeden z urzędników, suma jest drobna i miasto nie przewiduje do najbliższych wyborów samorządowych, które odbędą się jesienią, podejmowania nadzwyczajnych kroków. – Jeśli do wyborów nie oddadzą długów, to zajmiemy im konto, gdy tylko powołają sztab wyborczy – mówi urzędnik. Łaz.