Archiwum Polityki

Prymas Kowalczyk

Tytuł prymasa ma znaczenie honorowe, nie wspomina o nim obowiązujące prawo kościelne. Ale w Polsce na prestiżu i honorach się nie kończy. W Kościele w Polsce prymas wciąż postrzegany jest jako następca kardynała Stefana Wyszyńskiego: przywódca katolików i potencjalny interreks. Ma więc zagwarantowane miejsce w ścisłym kierownictwie Kościoła, a przez to realny wpływ na jego linię działania.

Nowy prymas, wieloletni ambasador watykański w Polsce abp Józef Kowalczyk, mianowany metropolitą gnieźnieńskim, od razu zaznaczył, że na Kościół w Polsce nie należy patrzeć jak na siłę polityczną. To podkreślenie ma być może związek z bazującą na emocjach żałobnych kampanią wyborczą Jarosława Kaczyńskiego. Emocje te rozpaliły do białości m.in. wystąpienia publiczne części biskupów, wyraźnie sympatyzujących z obozem IV RP. Na ich tle wypowiedzi abp. Kowalczyka wypadały korzystnie jako apolityczne i unikające kościelnego triumfalizmu.

Prymas ma wielkie doświadczenie i obycie dyplomatyczne, duże zasługi względem Kościoła w Polsce, rozległe kontakty w Watykanie i wśród polityków różnych opcji. Przez ponad 20 lat ambasadorowania dobrze poznał blaski i cienie polskiej transformacji. Nie wahał się skrytykować niby-Kościoła radiomaryjnego. To są atuty Kowalczyka. Dzięki nim mógłby równoważyć w episkopacie skrzydło propisowskie. Ale właśnie dlatego będzie też narażony na ataki prawicowych radykałów – tych świeckich i tych w sutannach. Szost.

Polityka 20.2010 (2756) z dnia 15.05.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama