Archiwum Polityki

Teraz Kaliningrad?

Na placu Czerwonym w Moskwie defilowali polscy żołnierze zaproszeni tu po raz pierwszy od 1945 r. Widziała ich cała Rosja, zwłaszcza że telewizja rosyjska – ta sama, która niedawno pokazywała film Andrzeja Wajdy „Katyń” – nie szczędziła objaśnień o ich udziale w zwycięstwie nad nazizmem. Sam Wajda – poruszony falą współczucia i ludzkiej solidarności Rosjan po katastrofie samolotu prezydenckiego w Smoleńsku – odpowiedział na apel arcybiskupa Józefa Życińskiego i tak jak wielu innych zapalił znicze na grobach radzieckich żołnierzy w rocznicę zakończenia wojny. Na naszych łamach wzywaliśmy, aby wykorzystać fale emocji i wystąpić z dalszymi inicjatywami na rzecz polsko-rosyjskiego pojednania. Nawet prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński przesłał rosyjskim przyjaciołom przesłanie przyjaźni, mamy nadzieję, że szczere i niekampanijne.

Historia naturalnie ciąży na stosunkach wzajemnych. Prezydent Dmitrij Miedwiediew nie tylko jednoznacznie potępił stalinowski totalitaryzm, ale i zapowiedział pełne wyjaśnienie dramatu katyńskiego. Wyjaśnienie to potrzebne jest przede wszystkim Rosjanom: Polacy wiedzą, co się tam stało, kto wydał rozkazy i kto je wykonywał. To, jak Rosjanie załatwiają sprawę Katynia w Rosji, jest jednym z elementów koniecznej tam destalinizacji, zerwania balastu, zmiany sposobu odniesienia do radzieckiej przeszłości. Władze i część elit dzisiejszej Rosji chcą kraj zmodernizować i zbliżyć do Unii Europejskiej. Wbrew defiladowym pozorom, Rosja przeżywa ogromne trudności gospodarcze, inwestycje zagraniczne spadły w ub. roku o 41 proc. Prezydent piętnuje marne zarządzanie, niską dyscyplinę prawną, korupcję, przestępczość gospodarczą, bariery dla przedsiębiorczości.

Polityka 20.2010 (2756) z dnia 15.05.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama